Historia zakończona sukcesem

Historia zakończona sukcesem

           Joanna pozostanie w mojej pamięci jako pierwsza, trudna, a jednocześnie bardzo bliska mi pacjentka. Może dlatego, że była pełna sprzeczności, może dlatego, że miała w sobie urok w ilościach nieprzyzwoitych, a może dlatego, że Ona i jej Rodzina stali mi się bardzo bliscy. Dziś nie ma wśród nas Joanny, ale Jej rodzinę i mnie łączą bardzo bliskie, przyjacielskie relacje.

Joanna była wieloletnią pacjentką mojej przyjaciółki. To ona nas ze sobą poznała i za jej przyczyną zajęłam się prowadzeniem martwiczego palucha Joanny. Nasza współpraca trwała 1,5 roku. Wśród licznych chorób, z którymi zmagała się moja pacjentka była miażdżyca tętnic kończyn dolnych, krytyczne niedokrwienie kończyny dolnej lewej oraz niegojąca się rana lewego palucha. Rana ta bardzo szybko osiągnęła stadium głębokiej, czarnej martwicy.

W czerwcu 2019 roku rana wyglądała tak:

           W tym okresie opatrunki były zróżnicowane, uzależnione od kliniki rany. Każde pogorszenie stanu ogólnego, pogorszenie parametrów nerkowych, bądź też wątrobowych, infekcja, natychmiast odbijało się na stanie rany i powodowało jej pogorszenie. Wszyscy wiedzieliśmy, że z powodu ogromnego niedokrwienia kończyny możemy nigdy nie doczekać się wygojenia palucha. Pacjentka posiadała świadomość, że finałem historii martwiczej zmiany palucha może być amputacja kończyny na poziomie uda.

           Doktor prowadząca w leczeniu uwzględniła heparynę drobnocząsteczkową oraz pentoksyfilinę. Ja zaczęłam stosować Lioton 1000. Do całokształtu działań włączono fizjoterapeutę, którego zadaniem było usprawnianie Joanny. Naszym celem było spowodowanie, żeby krew do niedokrwionego, martwiczego palca jednak dotarła.

Rana w tamtym okresie wyglądała tak:

           Na zdjęciach widać, że martwica wyraźnie odgranicza się od zdrowej tkanki. Subtelnie odsuwana od zdrowych tkanek ku środkowi powoli zmniejszała się po obrzeżu, odkrywając zdrową skórę. Świętowaliśmy każdy odzyskany w ten sposób milimetr. A martwica była przez nas żartobliwie nazywana ,, żółwiem”.

           W kolejnych tygodniach powoli ukazywały się nowe milimetry ,, odzyskanych” obszarów palca. Uzyskałam powolne, ale wyraźne gojenie się pod paznokciem oraz na czubku palucha. Jednocześnie, obszar martwicy skurczył się o kilka mm w kierunku środka zmiany. Te postępy widać na zdjęciach:

           Jako spektakularny sukces uznaliśmy całkowite wygojenie się zmian  poniżej paznokcia. W tym miejscu zmiana nie była tak głęboka jak na krawędzi palucha. Jednak centymetry całkowicie zdrowej skóry, które oglądaliśmy w miejscu do niedawna czarnej zmiany dawały nam nadzieję na całkowite wygojenie palucha i uratowanie nogi. Jednocześnie dość dynamicznie goił się czubek palca i żółta martwica ustępowała pola zdrowej tkance.

Zdjęcia z tego etapu

Na kolejnym etapie nastąpiło intensywne gojenie się rany, co widać na zdjęciach:

Poniżej zdjęcia przedstawiające dalsze postępy w leczeniu:

I na koniec ostatnie zdjęcie

           Cel został zrealizowany. Uzyskałam wygojenie martwiczej, nierokującej zmiany. Nie jestem w stanie policzyć ilości wykonanych opatrunków. Stosowane leczenie opierało się na każdym etapie leczenia na  koncepcji TIME. Opatrunki były modyfikowane w oparciu o stan kliniczny rany. Na ten sukces zapracowałam nie tylko ja. Nie byłoby go, gdyby nie determinacja Rodziny, oddanie lekarki prowadzącej, a prywatnie mojej przyjaciółki oraz fizjoterapeuty.